Page 153 - XX LAT KLUBU ROTARY LUBLIN - CENTRUM
P. 153

dotrze  do  mety.  O  wiele  bardziej  ekstremalne  dla  mnie  są  ultramaratony,  czyli
           biegi górskie. Wtedy przemierza się większy dystans od 50 km do nawet 100 km.
             Na swoim koncie mam już trzy takie maratony. Najważniejszy z nich to tego-
           roczny  Bieg  Rzeźnika  po  Bieszczadach  -  od  Komańczy  do  Ustrzyk  Górnych,
           górami 80 km.

             Przerażająca nazwa...
             Bo nie jest łatwo. Wiosenne treningi do „rzeźnika” są najgorsze. Aby miały
           sens, nie możemy ubrać się jak zwykły turysta w ciepłą kurtkę i górskie buty i
           wolno się przemieszczać. Kiedy w kwietniu przemierzaliśmy z kolegą Połoninę
           Wetlińską i Caryńską, było strasznie chłodno i padał deszcz. Wiedziałem, że jeże-
           li zatrzymam się chociaż na moment, to umrę z zimna. Góry są zawsze wymaga-
           jące. Nie da się tak po prostu nagle zbiec ze szlaku i zawrócić. Najlepiej zacisnąć
           po prostu zęby i zmierzać do celu.

             Inwestuje Pan w swoją pasję?
             Dla biegacza niezbędnym wydatkiem są dobre buty. W mojej szafie znajduje
           się aż sześć par. To one oczywiście najszybciej się zużywają. Już po przebieg-
           nięciu tysiąca kilometrów trzeba je wymienić.

             Przebyte kilometry można liczyć w zużytych parach butów...
             Dokładnie.  Rocznie  pokonuję  dystans  około  dwóch  tysięcy  kilometrów.  W
           ciągu sześciu lat przebiegłem więc jakieś 12 tys. km. I dalej mnie nosi.

             Gdzie Pan pobiegnie z Koroną Maratonów w garści?
             Marzy mi się udział w znanym, zagranicznym maratonie np. w Londynie lub
           Paryżu. Nadal kręcą mnie też biegi górskie. Jednym z nich jest bieg wokół Mont
           Blanc,  trasą  liczącą  100  lub  160  km.  Jestem  chyba  wytrenowany,  mam  niezłą
           kondycję, ale równocześnie zdaję sobie sprawę ze swojego wieku. Cóż, mój pesel
           mówi, aby nie przesadzać.

             W jednym z wywiadów wspomniał Pan, że bieganie odmładza.
             Niestety, bieganie w starszym wieku nie każdemu jest dane. Może rosnąć po-
           ziom  wytrenowania,  ale  równocześnie  spada  wytrzymałość  więzadeł,  mięśni,
           stawów. Pewnych rzeczy nie da się uniknąć.

             Podobno  ktoś  nazwał Pana  „dziadkiem”,  gdy  zobaczył  jak  biega Pan w
           kółko po ścieżce rowerowej?
             Wtedy nie miałem jeszcze porządnego urządzenia, które wskazywałoby, jaką
           odległość przebiegam. Mierzyłem ją więc metodą pośrednią. Najpierw jeździłem
           rowerem, wyznaczając sobie pewnej długości trasy, a później po kilka razy bie-
           głem w tę i z powrotem tym samym odcinkiem. W pewnym momencie spotkałem
           młode dziewczyny, które widocznie mnie obserwowały i jedna z nich śmiejąc się
           wypaliła do drugiej: „Ty, zobacz jak ten dziadek się po ścieżce miota”. Strasznie
           mnie to rozbawiło.


                                             152
   148   149   150   151   152   153   154   155   156   157   158