Page 139 - XX LAT KLUBU ROTARY LUBLIN - CENTRUM
P. 139
Co do pierwszej sprawy należy stwierdzić, że Kościół katolicki nie wypowiedział
się nigdy wprost na temat rotarian w swoich oficjalnych dokumentach. Po prostu
nie zajmował stanowiska w stosunku do klubów Rotary. Trzeba jednak zdawać
sobie sprawę z tego, że w II połowie XIX wieku ogromne wpływy w życiu pu-
blicznym posiadały loże masońskie, rekrutujące swoich członków spośród róż-
nych zawodów, narodowości i wyznań. Stawiały sobie one otwarcie, jako swój
ostateczny cel, walkę z Kościołem katolickim, chrześcijaństwem i religią w ogóle.
Masonerię i jej podobne stowarzyszenia Kościół zdecydowanie odrzucał, czego
dowodem był zakaz wstępowania do nich wiernych pod karą wykluczenia z Ko-
ścioła. Takie stanowisko ogłosił w 1874 r. pap. Pius IX w Syllabusie, stanowią-
cym załącznik do encykliki Quanta cura, poświęconej głównie sprawie stosun-
ków Kościoła i państwa. Kościelne prawo karne zostało przyjęte w kanonie 2335
Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. i formalnie obowiązywało do 1983 r.
kiedy to zaczął obowiązywać posoborowy Kodeks Prawa Kanonicznego, nie
przewidujący już takich sankcji.
Mniej więcej w tym samym czasie powstało na świecie, zwłaszcza w Europie i
w Stanach Zjednoczonych, głównie w krajach protestanckich, wiele elitarnych,
świeckich organizacji, stowarzyszeń i klubów stworzonych dla niesienia nieod-
płatnej pomocy ludziom w ich różnych potrzebach. Wśród nich był także Rotary
Club, skupiony na celach filantropijnych, na „służbie ponad własną korzyść”
(ang. Service Above Self) na rzecz innych ludzi.
Organizacje te wytyczały sobie szlachetne cele, jak przestrzeganie etyki w sfe-
rze biznesu i wolnych zawodów, wychowanie młodzieży w duchu społeczeństwa
obywatelskiego, dbałość o rozwój kontaktów międzyludzkich z nastawieniem na
służbę społeczeństwu w duchu prawdy, uczciwości, dobrej woli, przyjaźni i ko-
rzyści dla wszystkich zainteresowanych.
Wydaje się, że niechęć niektórych katolików do klubów typu Rotary została
zasiana przez nadgorliwców nie potrafiących uznać za dobro tego, czego oni sami
nie byli twórcami. Członkowie tych klubów nie odwoływali się do wiary, nie
motywowali swoich działań religijnie, a więc byli obcy, nie nasi, co skłaniało do
zachowania wobec nich ostrożności. Od takiego rozumowania już blisko do po-
stawy zachowawczej i do postawienia błędnej tezy, że kto nie z nami, ten prze-
ciwko nam. Najgroźniejszym wrogiem Kościoła była wówczas silna masoneria i
dlatego łatwo było wskazać, że skoro ktoś nie działa na rzecz Kościoła, to naj-
prawdopodobniej sprzyja masonerii. Oczywiście jest to karkołomna i niepraw-
dziwa teza, nawet wtedy, gdyby można wskazać jakieś odosobnione przypadki
sympatii czy nawet współpracy z tą tajną organizacją.
Czy takie odosobnione przypadki miały miejsce? Musiały istnieć jakieś wąt-
pliwości w tej sprawie, skoro w 1974 r. do Stolicy Apostolskiej, a konkretnie do
Kongregacji Nauki Wiary: „wielu biskupów zwróciło się (...) z zapytaniem o
wartość i interpretację kanonu 2335 Kodeksu Prawa Kanonicznego, który pod karą
ekskomuniki zabrania katolikom przynależności do stowarzyszeń masońskich i
im podobnych”.
138