Page 191 - XX LAT KLUBU ROTARY LUBLIN - CENTRUM
P. 191

wspomnienia pierwszego obiadu, jaki został wydany w styczniu 1920 roku z okazji otwarcia
              kuchni akademickiej dla studentów KUL. Ja bardzo cenię zapis o wybuchu amunicji w woj-
              skowych magazynach koło cukrowni, jaki wstrząsnął miastem w kwietniu 1919 roku:

              (…) wybuch został spowodowany przez komunistów.(...) W śródmieściu przy ulicach
              Szopena, Namiestnikowskiej, Górnej i Krak. Przedmieściu jest moc wybitych szyb (...)".
              Dowiadujemy się, że wybuch zniszczył kompletnie 22 budynki, a na Zamku wypadło 148
              szyb. Dodajmy, że ta broń i amunicja miały służyć obronie Wilna i Lwowa.
                  Nie sposób, abyśmy przytoczyli wszystkie lubelskie zapiski... chociaż żal, bo
              tyle w nich emocji i pasji. Wrażliwości, ale też bardzo dojrzałych refleksji. Ja wyłowi-
              łam jakże wciąż aktualną, o sytuacji kobiet. Młoda Orłowska w kwietniu 1920 roku
              pisze: „(…) u nas kobiety są tak jakoś traktowane, że mimo zdolności nawet, nie
              mogą  zajmować  jakiegoś  poważniejszego  stanowiska  tylko  dlatego,  że  są  kobie-
              tami”.
                  - Mama była bardzo dzielną i samodzielną osobą. Podczas studiów działała w uczelnia-
              nych organizacjach młodzieżowych i w harcerstwie; zawsze pracowała zawodowo, wycho-
              wywała nas samodzielnie, bo zaledwie 5 lat po ślubie została wdową. Potrafiła znaleźć czas
              na turystykę (wycieczki w Tatry), sport (w 1931 r. była mistrzynią Lublina w tenisie); jeździła
              na nartach i łyżwach. Miała też wielka pasję – fotografię, którą zaraziła także mnie. Na eme-

              ryturę zdecydowała się dopiero w 1968 roku mając 71 lat.
                  Zmarła potrącona przez samochód na ulicy Lublina i jest pochowana na cmentarzy przy
              ul. Lipowej.
                  Teraz, kiedy biorę do rąk nieco zniszczony już przez czas pamiętnik, w którym notowała
              swoje obserwacje, coraz bardziej rozumiem, jak nietuzinkową była osobą.
                                                       Coś jeszcze – bardzo ważnego – zawdzięczasz
                                                    Mamie. Medycyna to była jej sugestia?
                                                       - To prawda. Bardzo pragnęła, abym został leka-
                                                    rzem. I tak się stało. Poświęciłem się pediatrii – naj-
                                                    pierw pracowałem w Instytucie Pediatrii lubelskiej AM,
                                                    a w latach  1980-2002  byłem  ordynatorem  Oddziału
                                                    Dziecięcego szpitala      w Świdniku. To był dobry wy-
                                                    bór – Mama to wiedziała.
















              190
   186   187   188   189   190   191   192   193   194   195   196